Menu

29 cze 2015

3. Don't you ever fell, like you're less than f*cking perfect


Witajcie, kochani!

Z tej strony Pauline, czyli kochana stalkerka. Miałam ta notkę dodać w sobotę, ale wyszło, że nie miałam na to czasu. Także dodaję ją dzisiaj. Może i nikt nie komentuje, ale widać, że wchodzicie, bo wyświetlaniach. Za każde wyświetlenie wam serdecznie dziękujemy. A komentować możecie nawet z anonima jeśli chcecie. Sprawicie nam tym jednym swoim komentarzem naprawdę wielką przyjemność. A teraz już nie przedłużając, przejdźmy do "właściwej" treści posta.

Otóż w sobotę po przeczytaniu kolejnych rozdziałów Aftera zaczęłam się zastanawiać , co będzie, jak ja go po prostu skończę czytać. Ale nie o tym ma być dzisiejszy post. Rozmyślając tak o tym, nasunęło mi się do głowy pytanie: Czy możemy czuć się ze sobą dobrze, skoro prawie wcale się nie znamy?. Wiem, że to pytanie może się wydać wam dziwne, a nawet bardzo dziwne, ale taka jest prawda. Nikt z nas tak naprawdę do końca nas nie zna. Mam na to dwa logiczne wyjaśnienia, a bynajmniej dla mnie się takie wydają.

Pierwsze: 
Spójrzcie ile razy mamy problem, który dotyczy nas, a nie umiemy sobie z nim poradzić. Zobaczcie ile razy mówimy komuś: "Nie znasz mnie tak, jak ja siebie znam sama". I to zdanie według mnie jest kłamstwem. Jest największą bzdurą, jaką możemy powiedzieć. Czemu? Nie bez powodu na początku wspomniałam o problemie, który dotyczy nas samych. Bo zauważcie, że często ten problem pomagają lub całkiem rozwiązują inne osoby. Często są one bliskie nam. I spójrzcie na to logicznie, przemyślcie wszystkie fakty dokładnie. Skoro problem dotyczy nas, a my znamy siebie najlepiej to, czemu inni pomagają nam go rozwiązać lub go rozwiązują? I to jest właśnie pierwsza oznaka tego, że jednak my nie znamy się prawie wcale. Inni widzą w nas rzeczy, których mi nie widzimy. Czyli okazuje się, że stwierdzenia: "My sami znamy się najlepiej" jest błędne, prawda? Bo skoro sami nie potrafimy rozwiązać swoich problemów, które w dodatku dotyczą nas to znaczy, że najprościej w świecie nie znamy się do końca.

Druga:
Zauważcie ile razy odkrywamy o sobie rzeczy, które nas zadziwiają. Spójrzcie, jak przez lata kształtujemy nas charakter, odkrywamy jego nowe cechy, których wcześniej nie znałyśmy. Powiedzcie mi ile chociażby razy w życiu zmieniamy zdanie o tym kim chcemy zostać w przyszłości? Tak naprawdę od dziecka zmieniliśmy ją minimum pięć razy. Nie zauważamy tego, że to kim chcemy zostać, tak naprawdę kształtujemy każdego dnia. Każdego dnia zbliżamy się do tego coraz bardziej, aż po kilku latach mamy już pewność. Także zobaczcie. Niby siebie znamy "najlepiej", ale nie wiemy przez tyle lat kim chcemy zostań mimo, iż każdego dnia dokładamy wszelkich starań, żeby tym kimś zostać. Mimo, że nie wiemy kim chcemy zostać, a jednak to robimy. Ktoś z was może powiedzieć, że to brednie wyjęte z palca, ale tak naprawdę tak nie jest i mam na to dowód. Weźmy takiego Liama z One Direction. On jako dziecko chciał zostać strażakiem, a jest piosenkarzem, śpiewa w zespole? Ale czemu tak jest? I teraz zauważcie fakt, że Liam od najmłodszych lat śpiewał. Nie uczył się na strażaka tylko śpiewał. I to jest dla mnie potwierdzeniem mojej teorii o tym, że mimo iż nie wiemy kim chcemy zostać, to cały czas do tego dążymy.

Czy możemy poznać siebie, tak na sto procent?
Nie wiem, czy da się poznać siebie na sto procent, ale wiem, że jest możliwe poznanie siebie, ale nie dokonamy tego sami. Nie wiem, jak wam to powiedzieć swoimi słowami, więc przywołam sytuacje z Aftera.  Nie wiem, czy ktoś czytał tą książkę także nie mogę od razu przejść do sedna. Muszę wam powiedzieć o co chodzi. Otóż zobaczcie mamy taką Tessę. Przyjeżdża sobie do collegu, szczęśliwa i myśląca, że wiem kim jest, ale przecież tak naprawdę nie jest. Myśli, że to co czuję do Noah i to co czuję przy nim jej wystarczy, że właśnie taka jest. Cicha i spokojna, ale to nie prawda. Dopiero przy Hardinie zobaczyła, jaka jest. Poznała siebie. Także na tym przykładzie chcę wam pokazać, że tak naprawdę do końca sami siebie nie poznamy, potrzebna nam jest do tego pomoc drugiego człowieka.

Czemu o tym mówię?
No cóż. Wiele osób z dzisiejszej młodzieży cierpi na różne problemy. Nienawidzą siebie, tego jacy są, jak wyglądają. I tym postem chcę pokazać, że sami sobie z tym nie poradzą. Bo skoro nie mogą poznać siebie. Nie mogą zobaczyć, jacy są piękni, jak mają sobie z tym sami poradzić? Takie osoby potrzebują pomocy innych. Muszą zobaczyć, że mają osoby, które je wspierają. Muszą zobaczyć, że są osoby, dla których są piękni. Takie osoby potrzebują bliźniego, który może im odkryć kim są. Sami do niczego nie dojdą, ale z kimś mogą dojść do wszystkiego i wyjść ze swoich problemów.
Piszę ten nudny najpewniej dla większości z was post po to, żeby uświadomić was, że jak widzicie taką osobę z problemami to nie mijajcie jej łukiem. Nie miejcie jej, gdzieś. Tylko podejdzie do niej i porozmawiajcie z nią, spróbujcie jej pomóc. Uwierzcie mi, że nawet taka mała rzecz, jak zwykła rozmowa może pomóc takiej osobie. Według mnie naprawdę warto pomagać takim osobą i poznawać ich problemy, bo przez to możemy znaleźć przyjaciela. Zanim zignorujecie taką osobę, pomyślcie sobie co byście zrobili, gdyby ktoś was tak potraktował?

~Wasza Pauline~

3 komentarze:

  1. Bardzo mądrze napiłaś
    Uważam że teraz wszyscy powinni zastanowić się nad sobą i swoim zachowaniem

    OdpowiedzUsuń
  2. Przyznam, jak koleżanka z góry piszesz naprawdę mądrze, przeczytałam wszystkie posty. Przywiało mnie tu znikąd, ale jak już się pojawiałam to naprawdę czekam na następnego posta i świetny szablon! :)

    OdpowiedzUsuń