Menu

30 cze 2015

5. Please don’t give in, I won’t let you down

Witam was moje kochane minionki.

Otóż chciałabym dzisiaj poruszyć temat, który może wzbudzać bardzo wiele kontrowersji, aczkolwiek, podejmę się go.

#LOVEWINS - Słyszeliście już o tej akcji?
Jeśli nie to już wyjaśniam: Parę dni temu w Stanach Zjednoczonych zostały dopuszczone śluby homoseksualne. Akcja stała się bardzo głośna na całym świecie, w końcu, jeden z najważniejszych, że się tak wyrażę, kontynentów, zrobił duży krok do przodu.
Z tej okazji, wakacyjna kolekcja Calvina Kleina zawiera dużo tęczowych elementów. 
Jak pewnie zauważyliście, bardzo dużo osób na Facebooku, ma teraz tęczowe profilowe. Otóż ustawiają je sobie osoby o orientacji innej, niż hetero, lub osoby wspierające / tolerujace  homoseksualizm.

Okay, mam nadzieje, że rozjaśniłam  osoba nie w temacie, o co chodzi, a teraz przejdźmy do tego co chcę  wam tu napisać, a nie chodzi tu o tą  akcję.

Ten post będzie o tolerancji, czyli zlepek moich przemyśleń, na tle ostatniego czasu, oraz trochę mojego światopoglądu.

Wiec zaczynając:

Toleruje wszystkie osoby, które tolerują mnie. Nie zależnie od wieku, orientacji seksualnej, wyznania religijnego, koloru skóry, czy też wagi.
Jeśli ktoś mi nie zrobił w życiu, żadnej krzywdy, to czemu ja miałabym go krzywdzić swoją nietolerancją. 
Uważam, że każdy ma prawo godnie żyć, bez względu, na to jaki się urodził. I mówię to ja - Socjopatka *

Teoretycznie na świecie poziom tolerancji, wzrasta z roku na rok. Jak jest praktycznie, nie wiem.
Aczkolwiek spotkałam się z osobami o tolerancji równej 0 i może powiem trochę o tym.
Ogółem rasizm, nietolerancja, i tym podobne, są dla mnie rzeczą nie zrozumiałą, ale wiadomo - dla mnie.
Żyjemy w świecie gdzie w większości mamy wolne prawa człowieka.
Co kogo obchodzi, kto z kim sypia, do kogo się kto modli, jeśli w ogóle  to robi.
To jest sprawa prywatna każdego człowieka i sądzę, że osoby trzecie ww ogóle nie powinny się w to mieszać. 
Dla niektórych, osoby o bardzo ciemnym kolorze skóry, nie powinny mieć żadnych praw. A może dla właśnie tych osób, to mu nie powinniśmy mieć żadnych praw. Wszystko działa w dwie strony, czy jak to mówią "Każdy kij ma dwa końce". To co dla nas wydaje się dziwne, lub nienormalne, dla kogoś innego może być zupełnie naturalne. To, że my mamy taki, a nie inny światopogląd, mentalność, lub chociaż by zdanie, nie znaczy, że inny muszą na to wszystko patrzeć tak samo.  To wszystko jest sprawą  całkowicie indywidualna. Nikt, ale to nikt, nie może nam narzucić, tego, w jaki  sposób mamy żyć.

Po co żyć stereotypami, albo przekonaniami  innych, skoro sami możemy odkryć znacznie więcej.

Czy homo albo hetero; czy katolik albo ateista; czy czarno albo biało skóry; czy biedny albo bogaty; czy gruby albo chudy - każdy ma równe prawo do życia.  Między innymi te rzeczy sprawiają, że każdy jest inny, wyjątkowy na swój niepowtarzalny sposób.

Skąd w ogóle wzięła się nie tolerancja  - kto to wie. Podejrzewam, że z uprzedzeń, lęku przed czymś innym, nieznanym.

Moje stanowisko w tej kwestji już  poznaliście. Sądzę, że nie można oceniać kogoś po wyżej wymienionych rzeczach, tylko trzeba poznać jego wnętrze. I w sumie z całego mojego rozpisu , to zdanie jest tu najważniejsze.  Nie oceniamy nikogo puki nie poznanymy  go wystarczająco dobrze, bo każdy człowiek, niesie za sobą bagaż doświadczeń, przeżyć, wspomnień i sytuacji, które mogły być przyczyną tego, jaki jest na chwilę obecną.

Możecie mi napisać wasze stanowisko w tej kwestii, chętnie poczytam.

~Wasza Victoria ♡ ~

4. Every step that i take is another mistake to you


Witajcie, kochani!
Tutaj tak, jak wczoraj Pauline. I przychodzę z kolejnymi przemyśleniami, które przyszły mi do głowy podczas czytania Aftera. Nie wiem, czy dzisiejszy gif pasuje do dzisiejszego tematu, ale może. A dzisiaj mianowicie chcę napisać kilka słów o tym, jaki wpływ mają na nas inne osoby. Będę tą notkę napisać na przykład z książki. Może najpierw powinnam napisać jej recenzję? Jeszcze jej do końca nie przeczytałam i nie chciałam czekać na to. Więc zaczynajmy.

Tessa & Hardin
I tutaj chcę wam pokazać wpływ Tessy na Hardina, jak i na odwrót. Zacznijmy może od tego dobrego wpływu, czyli Tessy na Hardina. Tessa to typowa grzeczna dziewczyna. Ma wszystko zaplanowane i w ogóle, a Hardin? Hardin to typowy bad boy. Tatuaże, kolczyki, imprezy to jego żywioł. Jednak czytając kolejne rozdziały można zauważyć, że się zmienia. Owszem nadal ma te swoje wahania nastrojów, ale widać, że jest milszy. I w pewnym momencie docieramy do momentu, kiedy Hardin mówi Tessie, że chce być lepszy dla niej. Owszem ktoś to czyta tą książkę może pomyśleć, że robi to tylko, żeby wygrać zakład, ale nie mamy też pewności. Tak, czy siak można zauważyć, że jednak dziewczyna ma na niego chociaż mały wpływ. 

I teraz przechodzimy do tego gorszego wpływu, czyli Hardina na Tessę. Jest on gorszy, ale nie najgorszy. Otóż Hardin sprowadza Tessę na złą drogę. Sprawia, że zdradza swojego chłopaka, a w końcu doprowadza do ich rozstania, ale przy nim dziewczyna w ogóle o tym zapomina. Wielu z was może pomyśleć, że jest to najgorszy wpływ, ale właśnie nie. Hardin w ten sposób pomaga Tessie odkryć siebie, jaka jest naprawdę. Także dla mnie jest to taki średni wpływ.

Hardin & Ken
No i przechodzimy moim zdaniem do najgorsze wpływu, czyli jak drugi człowiek może zepsuć drugiego. Ken jest ojcem Hardina. Syn go nienawidzi. Czemu? Ken był alkoholikiem. Kiedy Hardin był mały jego matka harowała każdego dnia, żeby zarobić na nich. a gdzie był wtedy Ken? No cóż. Był w barze i przesiadywał tam całymi dniami. I właśnie to sprawiło, że Hardin stał się tym, kim się stał. 

Jaki wpływ w takim razie mają na nas inni?
Po tych przykładach można zauważyć, że jednak ludzie mają na nas bardzo wielki wpływ. I może to są przykłady z książki, ale to nie jest książka fantasy, więc te wpływy "nie są wymyślone". Te przykłady są po prostu wzięte z życia. Naszego codziennego życia także śmiało pisząc to mogłam je porównywać. 

Jak możemy tego uniknąć?
Moim zdaniem nie da się tego uniknąć. No chyba, że całkiem odizolujemy się od świata zewnętrznego. Po prostu musimy uważać na ludzi, z którymi się zadajemy, ponieważ tak, jak zauważyliście niektórzy mają na nas dobry wpływ, niektórzy średni, a niektórzy najgorszy. Także po prostu musimy być ostrożni w dobieraniu sobie znajomych ;)

To tyle na dzisiaj. O czym byście chcieli przeczytać jutro? Może jakaś recenzję? Jeśli macie jakieś pytania to piszcie, a ja z Vic z chęcią na nie odpowiemy ♥

~Wasza Pauline~ 

29 cze 2015

3. Don't you ever fell, like you're less than f*cking perfect


Witajcie, kochani!

Z tej strony Pauline, czyli kochana stalkerka. Miałam ta notkę dodać w sobotę, ale wyszło, że nie miałam na to czasu. Także dodaję ją dzisiaj. Może i nikt nie komentuje, ale widać, że wchodzicie, bo wyświetlaniach. Za każde wyświetlenie wam serdecznie dziękujemy. A komentować możecie nawet z anonima jeśli chcecie. Sprawicie nam tym jednym swoim komentarzem naprawdę wielką przyjemność. A teraz już nie przedłużając, przejdźmy do "właściwej" treści posta.

Otóż w sobotę po przeczytaniu kolejnych rozdziałów Aftera zaczęłam się zastanawiać , co będzie, jak ja go po prostu skończę czytać. Ale nie o tym ma być dzisiejszy post. Rozmyślając tak o tym, nasunęło mi się do głowy pytanie: Czy możemy czuć się ze sobą dobrze, skoro prawie wcale się nie znamy?. Wiem, że to pytanie może się wydać wam dziwne, a nawet bardzo dziwne, ale taka jest prawda. Nikt z nas tak naprawdę do końca nas nie zna. Mam na to dwa logiczne wyjaśnienia, a bynajmniej dla mnie się takie wydają.

Pierwsze: 
Spójrzcie ile razy mamy problem, który dotyczy nas, a nie umiemy sobie z nim poradzić. Zobaczcie ile razy mówimy komuś: "Nie znasz mnie tak, jak ja siebie znam sama". I to zdanie według mnie jest kłamstwem. Jest największą bzdurą, jaką możemy powiedzieć. Czemu? Nie bez powodu na początku wspomniałam o problemie, który dotyczy nas samych. Bo zauważcie, że często ten problem pomagają lub całkiem rozwiązują inne osoby. Często są one bliskie nam. I spójrzcie na to logicznie, przemyślcie wszystkie fakty dokładnie. Skoro problem dotyczy nas, a my znamy siebie najlepiej to, czemu inni pomagają nam go rozwiązać lub go rozwiązują? I to jest właśnie pierwsza oznaka tego, że jednak my nie znamy się prawie wcale. Inni widzą w nas rzeczy, których mi nie widzimy. Czyli okazuje się, że stwierdzenia: "My sami znamy się najlepiej" jest błędne, prawda? Bo skoro sami nie potrafimy rozwiązać swoich problemów, które w dodatku dotyczą nas to znaczy, że najprościej w świecie nie znamy się do końca.

Druga:
Zauważcie ile razy odkrywamy o sobie rzeczy, które nas zadziwiają. Spójrzcie, jak przez lata kształtujemy nas charakter, odkrywamy jego nowe cechy, których wcześniej nie znałyśmy. Powiedzcie mi ile chociażby razy w życiu zmieniamy zdanie o tym kim chcemy zostać w przyszłości? Tak naprawdę od dziecka zmieniliśmy ją minimum pięć razy. Nie zauważamy tego, że to kim chcemy zostać, tak naprawdę kształtujemy każdego dnia. Każdego dnia zbliżamy się do tego coraz bardziej, aż po kilku latach mamy już pewność. Także zobaczcie. Niby siebie znamy "najlepiej", ale nie wiemy przez tyle lat kim chcemy zostań mimo, iż każdego dnia dokładamy wszelkich starań, żeby tym kimś zostać. Mimo, że nie wiemy kim chcemy zostać, a jednak to robimy. Ktoś z was może powiedzieć, że to brednie wyjęte z palca, ale tak naprawdę tak nie jest i mam na to dowód. Weźmy takiego Liama z One Direction. On jako dziecko chciał zostać strażakiem, a jest piosenkarzem, śpiewa w zespole? Ale czemu tak jest? I teraz zauważcie fakt, że Liam od najmłodszych lat śpiewał. Nie uczył się na strażaka tylko śpiewał. I to jest dla mnie potwierdzeniem mojej teorii o tym, że mimo iż nie wiemy kim chcemy zostać, to cały czas do tego dążymy.

Czy możemy poznać siebie, tak na sto procent?
Nie wiem, czy da się poznać siebie na sto procent, ale wiem, że jest możliwe poznanie siebie, ale nie dokonamy tego sami. Nie wiem, jak wam to powiedzieć swoimi słowami, więc przywołam sytuacje z Aftera.  Nie wiem, czy ktoś czytał tą książkę także nie mogę od razu przejść do sedna. Muszę wam powiedzieć o co chodzi. Otóż zobaczcie mamy taką Tessę. Przyjeżdża sobie do collegu, szczęśliwa i myśląca, że wiem kim jest, ale przecież tak naprawdę nie jest. Myśli, że to co czuję do Noah i to co czuję przy nim jej wystarczy, że właśnie taka jest. Cicha i spokojna, ale to nie prawda. Dopiero przy Hardinie zobaczyła, jaka jest. Poznała siebie. Także na tym przykładzie chcę wam pokazać, że tak naprawdę do końca sami siebie nie poznamy, potrzebna nam jest do tego pomoc drugiego człowieka.

Czemu o tym mówię?
No cóż. Wiele osób z dzisiejszej młodzieży cierpi na różne problemy. Nienawidzą siebie, tego jacy są, jak wyglądają. I tym postem chcę pokazać, że sami sobie z tym nie poradzą. Bo skoro nie mogą poznać siebie. Nie mogą zobaczyć, jacy są piękni, jak mają sobie z tym sami poradzić? Takie osoby potrzebują pomocy innych. Muszą zobaczyć, że mają osoby, które je wspierają. Muszą zobaczyć, że są osoby, dla których są piękni. Takie osoby potrzebują bliźniego, który może im odkryć kim są. Sami do niczego nie dojdą, ale z kimś mogą dojść do wszystkiego i wyjść ze swoich problemów.
Piszę ten nudny najpewniej dla większości z was post po to, żeby uświadomić was, że jak widzicie taką osobę z problemami to nie mijajcie jej łukiem. Nie miejcie jej, gdzieś. Tylko podejdzie do niej i porozmawiajcie z nią, spróbujcie jej pomóc. Uwierzcie mi, że nawet taka mała rzecz, jak zwykła rozmowa może pomóc takiej osobie. Według mnie naprawdę warto pomagać takim osobą i poznawać ich problemy, bo przez to możemy znaleźć przyjaciela. Zanim zignorujecie taką osobę, pomyślcie sobie co byście zrobili, gdyby ktoś was tak potraktował?

~Wasza Pauline~

26 cze 2015

2. You don't even know me, but I can feel you crying.

Dzień dobry moje kochane minionki  ♡

Pauline dodała już posta, można by rzec wprowadzającego, więc ja postanowiłam dodać notkę, w której dowiecie się czegoś o mnie, a raczej o muzyce, której słucham i która jest nieodłączną częścią mojego życia.

Dam wam listę, moich 5 ulubionych, na chwilę obecną,  piosenek i krótko opiszę, dlaczego tak bardzo je uwielbiam.

1.Jason Derulo - It Girl

Mimo, że znam tą piosenkę niecały tydzień, to zawładnęła moim sercem I to tak porządnie. Tekst tej piosenki w 90% odzwierciedla to co teraz czuję. Jestem zakochana, a zakochuje się bardzo rzadko, ale mocno, a ta piosenka, mniej więcej o tym mówi. Do tego sama melodia i wokal Jasona. Niezwykle mnie odpręża i bardzo przyjemnie mi się tego słucha.

2. Christina Grimmie - Liar Liar

Uwielbiam melancholijne  piosenki, takie przy których  można płakać, lub po prostu pomyśleć o przeszłości i swoich błędach życiowych.  Właśnie dlatego, ta piosenka zalicza się do moich ulubionych. Najlepsza na depresyjne noce.

3. One Direction - Diana

Ta piosenka, zawsze gdy jestem smutna, sprawia, że się uśmiecham. Fanki, które się okaleczają , mają depresję, bądź myślą o odebraniu sobie życia, są tutaj porównane  do księżniczki Diany, która moim zdaniem, jest bardzo tragiczną, ale i intrygująca postacią historyczna.
"You Don't Even Know Me, But I Can Feel You're Crying" ten cytat, doskonale opisuje tą piosenkę.  One Direction nie znają swoich fanów osobiście, jednak właśnie ci fani, są bardzo ważni w ich życiu, bo gdyby nie oni, nie zaszliby nigdy tak daleko. Nie chcą, aby fanki się krzywdziły  i mimo wszystko chcą je wspierać. O tym jest ta piosenka i jest dla mnie cholernie ważna. 

4. Avril Lavigne - Everybody Hurts

"Każdy rani ". Sam tytuł już tak wiele mówi. Nie ma człowieka idealnego, każdy czasem rani, każdy czasem krzyczy, każdego czasem poniosą emocje, czyż nie? Każdy popełnia błędy, których potem żałuję, każdy przynajmniej raz w życiu traci bliską dla siebie osobę. 
Piosenka jest szczera, życiowa.  Smutna , ale prawdziwa. Jak wiele piosenek Avril. Z jednej strony wprowadza w melancholijny  nastrój, a z drugiej, jeśli lepiej ją przemyśleć, daje siłę. 

5. Kesha -  Die Young

Trzeba się bawić, póki jest się młodym.  Trzeba korzystać z szaleństw, możliwości, bo młodość ma się tylko raz w życiu. Tak bardzo przemawia do mnie tekst tej piosenki. Nie można zawsze zwracać uwagi na to co pomyślą inni, trzeba robić to co nas uszczęśliwia  i sprawia, iż czujemy, że żyjemy, póki mamy czas. Czasem trzeba się zatracić, jakby miało się "umrzeć młodo".

Tyle w temacie ^_^

Tak jak Pauline, postaram się być tutaj codziennie, ale nie mogę wam niczego obiecać, szczególnie, jeśli chodzi o poniedziałek. Jadę się wtedy uczyć jeździć konno - A tak się składa, że cholernie boje się koni ;_;

Jest coś o czym chcielibyście przeczytać w następnej notce? Może coś o filmach, może jakaś recenzja? Mogę pisać o wszystkim i to dosłownie, wystarczy, że rzucicie  temat.

~Wasza Victoria ♡ ~

25 cze 2015

1. Without you, I'm just a sad song


Witajcie, kochani w pierwszej notce na tym blogu. Jestem Pauline, ale nie mylście sobie, że jestem tutaj sama. O nie! Znaczy miałam tego bloga pisać sama, ale razem z moją internetową przyjaciółką. Ja postaran się być tutaj codziennie, ale nie wiem, jak będzie z Victorią. Mam nadzieję, że będzie tu jednak często wpadać. Zapraszamy was do zakładek, z których poznacie nas trochę i zobaczycie, gdzie możecie nas znaleźć.
Czemu właśnie taki tytuł, a nie inny? Otóż skoro to będzie blog z naszymi przemyśleniami, recenzjami i tym podobnych rzeczy to czemu nie miałby się nazywać "My Diary"? To będzie przecież taki nasz mały pamiętnik tylko, że będziemy się nim dzielić.
To jest notka wprowadzająca także nie jest ona za długa, ale mam nadzieję, że wyjaśnia wam kilka rzeczy. A teraz małe pytanko. Jakie macie plany na wakacje? Ja już rzuciłam indetyfikator w kąt i mundurek, a w poniedziałek pierwszy wyjazd. Jeśli macie jakieś pytania do nas do śmiało piszcie je w komentarzach. Mnie możecie trochę znać, ale Vic już raczej nie. Także piszcie swoje pytania, a my na nie odpowiemy.
To będzie na dzisiaj na tyle ode mnie. Życzę miłej nocki :* Jutro trzy godziny siedzenia na sali. Trzymajcie kciuki za to, żebym wytrzymała.
~Wasza Pauline~