12 lip 2015
12. I believe you could love me,But you're lost on a road to misery.
11 lip 2015
11. We're growing apart but we're pulling together
Bez przedłużania przejdźmy do niej.
Tytuł orginalny: After
Autorka: Anna Todd
Tłumaczenie: Agnieszka Myśliwy
Rodzaj: młodzieżowa, obyczaj
Ilość stron: 636
Wydawnictwo: Między Słowami
Rok wydania: 2015
Anna Todd mieszka w Teksasie razem ze swoim mężem. Swoją debiutancką powieść opublikowała na Wattpadzie. Zainteresowanie przerosło wszelkie jej oczekiwania! Anna ma doskonały kontakt z czytelnikami za pomocą Instagrama i Twittera, gdzie udostępnia zdjęcia, filmy, piosenki stworzone też przez czytelników. Kiedy nie pisze uwielbia czytać, a jej ulubioną książką jest "Pięćdziesiąt twarzy Greya".
Kiedy Tessa zaczyna studia, jej życie wydaje się idealnie poukładane: chce spełnić marzenia o pracy w wydawnictwie i jak najszybciej połączyć się z ukochanym Noah, który czeka na nią w rodzinnym mieście.
Ale spotkanie Hardina, który wydaje się jej całkowitym przeciwieństwem, wywróci jej życie do góry nogami. Hardin jest arogancki, zbuntowany i w niczym nie przypomina troskliwego Noah. Ale to on budzi w Tessie uczucia, jakich dotąd nie zaznała.
Mimo, że może wam się wydawać, iż ta recenzja będzie pozytywna to taka nie będzie. Owszem ta książka mi się podobała, ale i tak nie mogę ocenić jej pozytywnie. Prawdę mówiąc od samego początku nie byłam do niej dobrze nastawiona i nie zmieniło się ono. Zmienia się ono tylko podczas czytania. Zacznę od pytania. Zna ktoś takie Fanfiction o Harrym Stylesie After? Tak właśnie to jest to FF tylko, że wydane, jako książka. Hardin to Harry, Landon to Liam, Logan to Louis, Zed to Zayn, Nate to Niall. Czyli w tej kwestii mamy wszystko wyjaśnione. Książka jest w takim razie o Harrym, więc to jest plus i no cóż na tym się one kończą. Zacznijmy, więc od stylu. Jak dla mnie nie jest zły, ale widać w nim amatorstwo pisarki. I co tu jeszcze powiedzieć? Na brak przecinków w niektórych miejscach nie patrzę, bo to pewnie małe nie dojrzenia/błędy w tłumaczeniu. Ale przyczepię się do tego, że jest na przykład coś takiego, iż Hardin przychodzi bez koszulki i ją zdejmuję. Możecie mi wytłumaczyć, jak można zdjąć coś, czego nie ma się na sobie? Przejdźmy, więc do fabuły, która nie jest za grosz orginalna. Grzeczna dziewczyna, niegrzeczny chłopak, spotykają się i bam są ze sobą. On chcę być dla niej lepszy, ona go zmienia. No i oczywiście chłopak ma sekret. Ahh... Jakieś to orginalne. Fabuła jest przewidywalna. Ja osobiście wiele rzeczy przewidziałam. Jedyne, co mnie zaskoczyło to, to że Hardin nie pije i jego koszmary i może trochę przeszłość Kena. Prędkość akcji. O julu! Ona idzie strasznie szybko. W tej książce na początku są opisane tylko weekendy, a to co się dzieje w pozostałe dni jest zawarte może w dziesięciu zdaniach. I tak jest do ok. 450 strony, może nawet do 500. Zaciekawienie owszem jest, ale za wielkie. Znaczy fajnie, że ciekawi i wciąga, ale wciąga aż za bardzo. Bywało, że ledwo dawałam radę już czytać, a głowa bolała mnie nie miłosiernie, ale nie mogłam się od niej oderwać. Odkładałam ją i nie minęła nawet minuta, a ona znowu była w mojej dłoni. Opisy są, są dobre, ale ja na ich podstawie nic nie mogę sobie wyobrazić, a bynajmniej nie do końca. Bo do cholery, jak mam sobie wyobrazić betonową podłogę? Jak dla mnie jest to brzydkie, szare, zimne, kamienne coś, co nie zostało dokończone. Może i tak to miało wyglądać. Przy okazji chcę wspomnieć o bohaterach. Ratujcie mnie! Hardin ma jakieś rozdwojenie jaźni. Raz jest miłym chłopcem, a raz bad boyem, czyli nie wiadomo jaki w końcu jest. W dodatku jest bardziej humorzasty niż baba przed okresem. A Tessa? Chodzi, jak dla mnie ubrana, jak starsza kobieta po 40, musi mięc wszystko zaplanowane, lekcje ma odrobione na zajęcie na cały tydzień. To jest chore, rozumiecie? To jest nadzwyczajnie w świecie chore. Przyznam się bez bicia, że wzięłam ją do ręki, żeby zobaczyć na czym polega ten fenomen i po przeczytaniu nie doszłam do tego. Zostanę przy tym, że fenomen polega na tym, że do cholery jest ona o Harrym i są scenki erotyczne. I tylko na tym, bo spójrzcie, że o "Girl Online", które wydała Zoella nie jest aż tak głośni. Zoella ma prawie 9 milionów subów i o ta książka nie jest aż tak sławna, nie mówi się o niej, a pomysł jest o wiele lepszy. Czemu tak jest? Najpewniej dlatego, że nie jest o Harrym, który ma w ciul fanek, które chętnie to przeczytają. Ale wytłumaczcie mi czemu na przykład takie Fanfiction, jak Dark, czy Cold, czy chociażby Psychotic, który uwielbiam nie zostały wydane? Czemu do autorek tych opowiadań nikt nie napisał? Bo co? Bo kurwa nie miały miliarda odsłon? No, ale kurwa mimo to były sławniejsze, bo usłyszałam o nich o wiele wcześniej niż o tym cholernym Afterze. Jak dla mnie nie jest to sprawiedliwe, bo każdy się kurwa stara i co z tego, że nie ma tego cholernego miliarda wyświetleń. Każde opowiadanie zasługuje na docenienie, a nie kurwa tylko After. I na tym zakończę za nim będę musiała ocenzurować ten post.
Nie, nie jest. Są sceny erotyczne, czasami co rozdział, co prawdę mówiąc jest męczące nawet dla mnie. Tak, więc jeśli nie jesteś na tyle dojrzały, żeby czytać to, to tego nie czytaj, a nie kuźde chichrasz się na scence. Jak mnie denerwują takie osoby, a uwierzcie mi miałam Aftera w szkole i moi znajomi to czytali i się śmiali.
Na początku miało to być 5 albo 4, ale ostatecznie daje 2 na 10. Za co? Jeden za to, że jest o Harrym i drugi za to, że cokolwiek mnie w tej książce zaskoczyło. Według mnie jest to sprawiedliwa ocena.
10 lip 2015
10. Can you see my scars?
Witajcie, kochani!
Dzisiaj bez muzyki, a czemu? Juz wam tłuma... A może jednak nie. Dowiecie się tego w swoim czasie, czyli prawdopodobnie w przyszły czwartek, jak już wrócę do domu. Ogółem to dawno tutaj nie było postu. Ja osobiście nie miałam czasu. Jak nie wyjeżdżałam i nie wychodziłam z bratem to odpoczywałam albo czytałam.
Już bez dłuższego przynudzania przechodzę do tematu dzisiajszej notki. Miałam być to recenzja "Aftera", którego skonczyłam przed chwilą czytać, ale nie wiem, czy ją napiszę, a jeśli już ją napiszę to muszę ją napisać najpierw na brudno i przemyleć, jak to napisać, żeby za bardzo wam nie spoilerować. Co, jak wam może się wydawać nie jest aż tak proste. Dzisiajszy temat będzie dotyczył nocnych koszmarów. Wpadłam na niego wczoraj... No cóż było to jakoś o trzeciej, kiedy obudziłam się cała zlana potem.
Skąd się one biorą?
Każdemu z nas chociaż raz śnił się jakiś koszmar. Zapewne wielu z nas zastanawia jedna rzecz, a mianowicie to skąd się one biorą. Moim zdaniem u każdego ma to inne podłoże. Spójrzmy na Hardina z "Aftera". U niego powtarzał się w kółko jeden koszmar, a było to jego dość tragiczne wspomnienie z dzieciństwa, które ugrzęzło, gdzieś w jego podświadomości. Zagnieździło się tak głęboko, że nie dawało o sobie zapomnieć, a jego koszmar powtarzał się wciąż i wciąż. To było tak szokujące wspomnienie, że za każdym razem działał ono na niego równie mocno. W moim jednak przypadku koszmary mają raczej podłoże religijne ( już chciałam napisać erotyczne xd ). Nie boję się przyznać, że jestem osobą wierzącą. Tak noszę krzyżyk na szyi, modlę się i chodzę do kościoła. Może nie w każdą niedzielę, ale chodzę. Mam nadzieję, że was tym nie zraziłam do siebie. A wracając do tematu. Moje koszmary mają podłoże relogijne ( znowu miałam ochotę napisać erotyczne xd ), ponieważ w każdym z nim albo jest jakiś demon, albo czuć jego obecność lub po prostu jest w nich coś demonicznego. Ponadto w każdym z nich mam wrażenie, że zaraz umrę albo, co gorsza umieram. Tak, więc nie są one najlepsze.
Czy można z tym coś zrobić?
Moim zdaniem nie do końca. Ale zawsze można je odsunąć ze swojego życia. Tylko trzeba znaleźć na to sposób. U Hardina tym sposebem była Tessa, ponieważ kiedy z nią spał ( proszę tylko bez skojarzeń ) koszmary jego nie nawiedzały. Jednak, gdy nie było jej koło niego one powracały. Także, jak widać jest jakieś rozwiązanie, ale nie jest ono do końca trwałe, jak wszystko zresztą.
Can you see me scars?
W polskim tłunaczenieniu: Czy widzisz moje blizny? Dla wielu z was może być to zupełnie nie znaczące zdanie, tytuł nie pasujący w ogóle do tematu, zwykły cytat wzięty z piosenki. Bo, co blizny mają do koszmarów? Otóż mają. Wielu ludzi, tak samo, jak wcześniej wspomniany Hardin przeżyło jakieś traumatyczne zdarzenie w swoim życiu. Nie może o nim zapomnieć, ponieważ powraco ono do nas każdego dnia. Chociażby w koszmarach. I właśnie ten koszmar jest taką blizną, która wyryła w nas swoje piętno. Pozostawiła ślad w naszym życiu, który najpewniej nigdy nie zniknie. Wielu ludzi ich nie dostrzega albo udaje, że nie dostrzega. Lecz są na tym świecie osoby, które umieją zobaczysz te blizny i pomóc je zaleczyć.
To wszystko, co miałam do powiedzenia. To moje zdanie w tej sytuacji. Jeśli macie inne to z chęcią je wyraźcie, a ja z chęcią je przeczytam. Jakieś pomysły na kolejną notkę? Jeśli tak to śmiało piszcie. Jakieś pytania? Piszcie, a ja na nie odpowiem :* Ogółem to, jak wam mija dzień, bo mi niezbyt. W końcu moja mama dowiedziała się o Sex Blogu :c
~Wasza Pauline~
4 lip 2015
9. Oh god, what have you done?
2 lip 2015
8. We don't have the power but we never say never
Jak widzicie zmienił się szablon główny i tak sobie pomyślałam, że może będzie on zmieniany co miesiąc? Zresztą sama nie wiem. Wy zdecydujcie, czy chcecie, abym zamówiła szablon i był jeden już przez cały czas albo, żeby się zmieniał wraz z porami roku. Sami zdecydujcie.
Okay, rozgadałam się, ale już przechodzę do właściwej treści postu. Nie dostałam od was propozycji także sama pozwoliłam się sobie wybrać temat. I nie bójcie się ta notka nie będzie o mojej miłości do Stylesa, bo wiem, że nikomu nie chciałoby się tego czytać. Nie będzie to też post o tym, jak bardzo chciałabym pozostać wiecznie młoda. Chociaż prawdę mówiąc nastolatka w psychiatryku wyglądałaby naprawdę dziwnie, bo czy tego chcę, czy nie kiedyś tam trafię. Znaczy jest jeszcze druga opcja, a mianowicie zamiast tam będę siedzieć za stalkerstwo w więzieniu. Bo stalkerstwo jest karalne, tak?
Dobra koniec z żartami, chociaż to nie były żarty. Przechodzę już naprawdę do treści notki, a mianowicie do tego, czy nastolatkowie naprawdę aż tak bardzo różnią się od dorosłych. Już na początku mówię, że to są tylko moje spostrzeżenia i obserwację. Będę porównywać nas nastolatków do dorosłych po różnymi względami, a na końcu, jak zawsze wyciągnę z tego odpowiednie wnioski.
Wygląd
Nastolatki: Chyba każda nastolatka martwi się o swój wygląd nie wiem, jak z tym jest u chłopaków, ale wiem, że większość z nich też. Nasze główne problemy to trądzik i przetłuszczanie się włosów, no i często też upierz. Wiele dziewczyn zwłaszcza w okresie wakacji maluje sobie włosy, zwłaszcza na kolorowo, a także się maluje. To dla nas normalka. Odliczając mnie, ponieważ ja się nie maluję. Prawdę mówiąc ja nawet niezbyt podobam się sobie w nim.
Dorośli: No i tutaj znowu jest martwienie się o swój wygląd. Nam się tylko wydaje, że przestaniemy rosnąć i nasze problemy z cerą wreszcie się zakończą. No niestety nic z tych rzeczy, zaczną się wręcz nowe. Zacznie się pojawianie zmarszczek, siwienie i wypadanie włosów. Czyli nie jest aż tak różowo, jak się wydaje. Kolorowe włosy to kolejna rzecz, która pod względem wyglądu nasz łączy, bo ile razy idziemy ulicą i widzimy jakąś panią w fioletowych albo czerwonymi włosami. No i oczywiście dorosłe kobiety także się malują.
Styl
Tutaj nie będę już tego rozdzielać i w następnym też, a to ze względu na to iż teraz będę brała sytuacje z mojego życia. Styl, czyli to, co się nosi. Może nie są one takie same, ale na pewno są bardzo podobne. Mówię to na swoim przykładzie, ponieważ zdarza się i to chyba nawet dość często, że pożyczam ubrania od mojej mamy, a ona ode mnie. Oczywiście nie u wszystkich tak musi być, ale w moim przypadku jest, ponieważ moja mama nie jest jeszcze aż tak bardzo stara i nosimy podobny rozmiar. Ma do swoje plusy, ponieważ kupujemy czasami ciuchy na spółkę.
Książki
To się odnosi tylko do książek, bo wiadomo, że dorośli nie będą czytać opowiadań typu FanFiction. Chociaż tutaj też bym się kłóciła, ponieważ byłam wczoraj z moim kuzynem u jego cioci, która tak na moje oko jest jakoś po czterdziestym roku życia i wprost mnie zamurowało, kiedy zobaczyłam u niej na półce wszystkie trzy (dostępne w Polsce) części Aftera. Ja osobiście uwielbiam je i naprawdę kiedy je zobaczyłam aż mnie zamurowało. Podeszłam do tej półki i przejechałam po nich delikatnie dłonią, a zwłaszcza po trzeciej części, ponieważ jest to jedyna część, której jeszcze nie mam, ale nie długo będę miała. Chociaż najpewniej najpierw kupię sobie bluzę Rezi Style. Ale wracając do tematu. Tutaj napisałam o Afterze, ale jest jeszcze wiele takich książek. Chociażby seria o Greyu, czy Crossie. Przecież te książki czytają nie tylko dorośli, ale także my: nastolatkowie. Przepraszam, że tak idę tylko literaturą erotyczną, ale w tej najlepiej się orientuje.
Filmy
Tu nie będę się za bardzo rozpisywać, ale prawda wygląda tak, że też oglądamy te same filmy, ale nie na zasadzie. Oni to oglądają to i ja muszę. O nie nic z tych rzeczy. Dzięki mojej mamie pokochałam oglądanie Harry'ego Pottera, a razem z moim dziadkiem często oglądam filmy akcji. Także sami widzicie. I tutaj też można wspomnieć o 50 Twarzach Greya, bo to podobało się nie tylko osobą w naszym wieku.
Muzyka
Czyli moje ostatnie porównanie. Chociaż tutaj nie napiszę nic więcej niż wcześniej. Może wielu z was się wydaje, że dorośli słuchają tylko starej muzyki i disco polo, ale tak nie jest. A przynajmniej nie we wszystkich przypadkach. W moim przypadku jednak tak jest. Dzięki mojej mamie poznałam chociażby niesamowitego Szymona Chodynieckiego (mam nadzieję, że dobrze odmieniłam jego nazwisko), a także już nie raz przyłapałam na śpiewaniu albo nuceniu piosenek One Direction. Owszem cieszę się, że podobają jej się niektóre ich piosenki, ale jest to też jednocześnie dla mnie bardzo dziwne, ale pokazuje, że jednak mamy podobne gusty muzyczne.
Podsumowanie
Nie mogę tutaj napisać, że przynajmniej moim zdaniem nie różnimy się od dorosłych aż tak bardzo. Pokazałam wam moje spojrzenie na tę sprawę. Moje przykłady, a teraz nadszedł czas na was. Co wy myślicie o tym? Jakie wy macie zdanie na ten temat?
To będzie na tyle. O czym chcielibyście przeczytać w następnej notce? Macie może jakieś pytania do mnie i Victorii? Jeśli tak to śmiało je piszcie. My na pewno z chęcią na nie odpowiemy.
~Wasza Pauline~
7. I don't wanna go to school, I just wanna break the rules.
Dzień dobry moje minionki ♡
Temat jakiego się dzisiaj, został mi podany przez Karmeeleq, za co bardzo dziękuję. Postanowiłam zlepić obie twoje propozycje w jedną notkę, tak będzie mi łatwiej, a w sumie temat jest dość obszerny, więc mi pasuje.
Co myślę o osobach, które ,,mają wyjebane'' na szkołę i czy dzisiejsze zachowanie wpływa na ich przyszłość? :
Mówi się, że "najważniejsze lekcje w życiu poznajemy poza szkołą". To prawda, bo życie uczy nas zaradnosci, inteligencji, wyrabia nasz światopogląd, charakter, podejście do wielu różnych spraw, radzenia sobie z problemami. Ale nie oszukujmy się, sama zaradność w życiu czasem nie wystarczy. Każdy chce mieć dobrze płatny zawód, w którym dodatkowo, będzie się dobrze czuł. A, żeby móc posiadać taka prace, trzeba ukończyć odpowiednią szkołę średnią, studia, czasem nawet więcej, niż jedne. I tutaj zaczynają się schody. Jeśli olejemy sobie szkole, w gimnazjum, możemy nie dostać się do pożądanego liceum / technikum. Bardzo dużo lepszych szkół, patrzy na wyniki w nauce, oraz ilość punktów z egzaminu gimnazjalnego, do którego wiedzę, zdobywamy właśnie w szkole. Pracy w tych czasach jest mało, bezrobocia dużo. Trzeba mieć naprawdę duże wykształcenie, aby dostać porządną prace i dobre stanowisko. Olewajac sobie szkołę, zamykamy sobie horyzonty. Nie mówię, że trzeba mieć średnią 6.0, bo to nie prawda. Chodzi o to, żeby zdawać bez problemu z klasy do klasy, z w miarę dobra średnią. Ja miałam w tym roku średnią 4.1, co prawda paru nauczycieli mi pozawyżało oceny, ale moja średnia mi pasuje. Jest dobra.
Podstawą w tych czasach jest bardzo dobra znajomość języka angielskiego, a dodatkowo przynajmniej podstawowa drugiego języka. Można się uczyć samemu, jednak w szkole jest o wiele łatwiej, kładą na nas większy nacisk i presję, więc chcąc, nie chcąc uczymy się i to z widocznym z roku na rok skutkiem.
Więc myślę, że szkoła odgrywa ważną rolę w życiu każdego z nas, bo w dużej mierze decyduje o naszej przyszłości zawodowej, jak i materialnej. O naszym przyszłym komforcie życia i statusie społecznym. Dlatego, nie należy jej olewać, warto zostać z nauką, chociaż na tym przeciętnym poziomie.
Czy ludzie, którzy dobrze się uczą to ,,kujony'' :
Po części tak po części nie. Mówię tak ponieważ, ludzie uczący się dobrze, dzielą się na dwa typy, które myślę zna każdy. Pierwszy, to ten normalny, który potrafi pogodzić naukę, z normalnym życiem towarzyskim, rozrywkowym i tak dalej. Natomiast drugi typ, to typowy, stereotypowy "kujon", ten który podliże się nauczycielom, aby może dostać lepsza ocenę, nie wyjdzie ze znajomymi, bo musi się uczyć, będzie płakał, jak dostanie 3 ze sprawdzianu.
Okay, rozumiem, nauka ważną sprawa, ale nie dajmy się zwariować. Nie można prześledzieć najlepszych lat swojego życia nad książkami, bo z czasem odbije się to na naszej osobowości oraz zaradnosci życiowej. Najpierw obowiązki, potem przyjemności, ale o tych przyjemnościach nie można zapominać, bo grają nieodłączną rolę w życiu każdego człowieka.
Ale mi się to przyjemnie pisało, nawet nie macie pojęcia jak bardzo. Tak lekko, moje palce same stukały w ekran telefonu.
Czekam na wasze opinie na ten temat, i może pomysłu na kolejną notkę, bo teraz pomysł wyszedł doskonale.
~Wasza Victoria ♡ ~
1 lip 2015
6. Because of you, I learned to play on the safe side, So I don't get hurt.
Witam moje minionki ♡
Do poruszenia dzisiejszego tematu, skłonił mnie słynny komunikator, a mianowicie GG.
Typowa rozmowa, z kolesiem na GG:
ON: hej.
JA: Hej.
ON: Masz kogoś ?
JA: Tak.
ON: Pewnie zastanawiasz się po co napisałem.
JA: oświeć mnie.
ON: Spodobałaś mi się, postanowiłem napisać, może się spotkamy.
JA: Po co ?
ON: Wiesz.. :3
JA: Mam chłopaka.
ON: Nie dowie się.
I tak dalej. Podejrzewam, że każda dziewczyna posiadająca owy komunikator, miała "przyjemność" prowadzić podobną konwersacje, bądź otrzymywała jakieś niemoralne propozycje.
Ten post będzie o szacunku facetów względem kobiet, o zdradzie i tym podobnych, bo uwierzcie, GG skłoniło mnie do naprawdę wielu przemyśleń.
Szacunek facetów do kobiet:
Nie oszukujmy się w tych czasach najlepiej z tym nie jest. Nie mówię o wszystkich, bo trafiają się faceci naprawdę na wagę złota. Jednak w bardzo wielu przypadkach, a szczególnie w internecie, możemy się natknąć na ludzi, którzy bez względu na wszystko, będą dbać o własne dobro. Moim zdaniem, jeśli mężczyzna pisze do kobiety, której nie zna, że ja przeleci, to jest to 100% bezczelność. Pisanie do dziewczyny, że z niej "fajna dupa ", też nie jest zbytnią oznaką szacunku, ale to jak kto uważa. Różniez nie rozumiem , jak można pisać sprośne wiadomości osobie, która na samym początku zaznacza, że jest w związku. W skrócie, sądzę, że typów, którzy nie okazują nam szacunku, a jest ich w internecie naprawdę wielu i to właśnie oni w dużej części do nas napiszą, bez powodu, trzeba spławiać, równie po chamsku.
Zdrada przez internet:
To już jak kto uważa, ale ja sądzę, że przez internet, też można dopuścić się zdrady (mówię o zdradzie partnerskiej, żeby nie było ). Nie mówię tu tylko o cyberkach, chociaż to też mam na myśli. Nawet głupi flirt, przez wiadomości, jest już pewnego rodzaju zdradą. Ukrywanie przed kimś faktu, że jesteśmy w związku, sexting i tak dalej, to też zdrada. Co prawda nie tak poważna, jak ta realna, ale zawsze jest. Trzeba pomyśleć, co poczuła by nasza druga połówka, widząc coś takiego, jakie to mogło by ciągnąć za sobą konsekwencje.
Zdrada i moje zdanie na ten temat:
Dla każdego, zdradą może być coś innego. Dla jednych to przytulnie, dla innych to pocałunek, a dla jeszcze innych to seks. Osobiście znam osoby, które nawet seksu nie uznają za zdradę, więc nie wiem co nią dla nich jest. Tutaj, aż samo nasuwa się pytanie, dlaczego ludzie to robią. Dla chwili przyjemności, dla spróbowania " czegoś nowego ", lub może dla udowodnienia sobie, że po prostu mogą. Nie mam pojęcia, każdy ma w głowie co innego I każdy patrzy na to odrobinę inaczej. Natomiast ja myślę,że po co rozpierdalać związek, dla jednej chwili przyjemności. Jeśli chcemy sypiać, całować się i bóg wie ci jeszcze robić, z więcej, niż jedną osobą, to po kija wafla pakować się w związek. Można skakać z kwiatka na kwiatek, nie wiązać się z kimś w głębsza relacje. Jeśli już z kimś jesteśmy, to nie niszczmy tego co udało się wspólnie zbudować, na przestrzeni czasu I doświadczeń. Zdradzając kogoś, tak naprawdę udowadniamy, nie kochamy tej osoby.
Jeśli w związku się nie układa, można go po prostu zakończyć, bez żadnych "skoków w bok " i robienia sobie niepotrzebnych problemów. Łatwiej rozstać się jak normalni, cywilizowani ludzie. Po co się męczyć, w czymś co i tak już nie ma sensu.
Ja jestem osobom, która nie wybaczyła by zdrady komuś, a tym bardziej sobie. Moje zdanie w tym temacie jest proste i niezmienne.
A wy co o tym myślicie ? Możecie zapodać temat, chętnie napisze o tym co chcecie przeczytać. Mogę coś zrecenzować, poruszyć jakiś ciekawiący was temat - wszystko jedno.
~ Wasza Victoria ♡ ~